Śmiertelny wypadek w powiecie monieckim. Motocyklista: pieszy wtargnął na jezdnię
Oskarżony twierdził, że jechał z dopuszczalną prędkością 50 km/h. W pierwszych relacjach mówił śledczym o 70 km/h.
– Byłem w szoku – prostuje dzisiaj. – Nie jechałem szybko. Nagle zauważyłem poszkodowanego, który jakby wyskoczył zza busa zaparkowanego na poboczu. Wbiegł szybkim truchtem z lewej strony. Próbowałem go ominąć, Zrobiłem ruch kierownicą w prawo, zacząłem hamować. Ale ten pan kontynuował bieg w moim kierunku, jakby mnie nie widział. Nie miałem szans uniknąć zdarzenia – przekonywał w sądzie oskarżony 39-letni mieszkaniec gminy Mońki.
Podkreślał, że miał włączone światła w pojeździe, a motocykl jest głośny.
– Poszkodowany powinien mnie usłyszeć, tym bardziej, że nie było ruchu – twierdził.
Co innego uważa prokuratura. Uznała, że to kierowca jednośladu nie zachował szczególnej ostrożności, nie dostosował prędkości do panujących warunków na drodze, nie obserwował przedpola jazdy. Do tego jechał bez uprawnień kat. A na motocykl i w stanie nietrzeźwości. Badanie wykonane na miejscu zdarzenia wykazało prawie 1,2 promila w wydychanym powietrzu. Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty: spowodowania pod wpływem alkoholu wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz prowadzenia pojazdu po alkoholu.
Kierowca bez uprawnień, ale – jak twierdzi z doświadczeniem
Oskarżony do spowodowania wypadku się nie przyznaje. Przyznał się tylko do jazdy “na podwójnym gazie”. Opowiedział, że około dwóch godzin przed tragedią wypił prawie 3 piwa. Potem wsiadł na motocykl kawasaki. Jak twierdzi 39-latek, kupił go około rok wcześniej, ale to była jego pierwsza jazda.
– Ne czułem się pijany, czułem się dobrze. Postanowiłem zrobić kółko po okolicy. Nie wiem, co strzeliło mi do głowy. Bardzo żałuję tego, co się stało. Chciałbym przeprosić rodzinę poszkodowanego – mówił na rozprawie.
Dodał, że uprawnień kat. A nie miał, ale zapisał się na kurs i wkrótce miał zacząć jazdę motocyklem na placu. Poza tym ma prawo jazdy kat. B., od 5 lat jeździł legalnie skuterem.
– W mojej rodzinie zawsze były motory. Mam doświadczenie od małego – przekonywał.
Proces ruszył w środę (25.10). Toczy się przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. Oskarżycielem posiłkowym jest syn ofiary wypadku.
– Ojciec cieszył się z wnuków, prawnuków. Jak na swój wiek był sprawnym mężczyzną. Jeździł rowerem na zakupy do Moniek. Nie miał problemów ze słuchem, a okulary nosił tylko do czytania i oglądania telewizji – wspomina 59-latek. – Ale wiadomo, to był człowiek starszy, 91 lat. Poruszał się wolno i ostrożnie. Nie sądzę, żeby wbiegł na drogę.
W wypadku w powiecie monieckim zginął 91-latek. Dobrze znał tą trasę
Do tragicznego zdarzenia doszło 5 czerwca 2023 r. w miejscowości Hornostaje-Osada (gm. Mońki). Było to około 19 godziny. 91-letni mieszkaniec został potrącony podczas przechodzenia przez jezdnię. We wsi nie ma przejść dla pieszych.
Jak wynika z relacji syna – senior szedł z domu do budynków gospodarczych leżących po drugiej stronie drogi.
– Ojciec przechodził w tym miejscu kilka razy dziennie – podkreślał syn zmarłego.
O wypadku rodzica poinformowała go telefonicznie sąsiadka. Przyjechał na miejsce zdarzenia. Jego tata jeszcze wtedy żył. Leżał w pozycji bezpiecznej. Rodzina czekała na służby. W karetce 91-latek był reanimowany. Do szpitala miał go zabrać śmigłowiec LPR. Nie dotarł tam. Zmarł w ambulansie.
Kierowca kawasaki doznał obrażeń w postaci złamania kości twarzy, nosa oraz zębów.
Następna rozprawa odbędzie się 8 listopada. Sąd zamierza przesłuchać kolejnych świadków i biegłego.